Marketing bezpośredni a prawa konsumenta

Po raz kolejny przychodzi mi na łamach tego portalu poruszać kwestie ściśle związane z prawem konsumenckim. Tym razem jednak nie będzie to dotyczyło procesu reklamowania wadliwych produktów, które już kupiliśmy ani nawet problemów związanych z zawieraniem umów sprzedaży w sklepach stacjonarnych lub przez Internet. Dzisiejszym tematem jest bowiem ogół działań producentów i sprzedawców mających zachęcić nas do wydania pieniędzy, czyli marketing bezpośredni.

Czym jest marketing bezpośredni?

Marketing bezpośredni ma służyć skuteczniejszej i efektywniejszej komunikacji potencjalnych sprzedawców z klientami, tak aby tych ostatnich skłonić do zakupu produktów, usług (np. zawarcia umowy z nowym operatorem telefonii komórkowej), a nawet do udania się na spotkanie gdzie ewentualne umowy będą z nimi zawierane (doskonale znane zaproszenia na pokazy rewelacyjnych garnków lub produktów paramedycznych).

Mówiąc najprościej: marketing bezpośredni ma służyć temu, aby sprzedawca znalazł zbyt na swoje towary, zanim klient uda się do jego sklepu lub nawet dowie się o jego istnieniu. Warto przy tym wskazać, że to metody, którymi posługiwali się sprzedawcy w początkach funkcjonowania marketingu bezpośredniego, a mowa tu nawet o końcu XIX wieku w Stanach Zjednoczonych, czyli poczta oraz spotkania „twarzą w twarz” aranżowane np. przez domokrążców  mają teraz o wiele mniejsza wartość dla przedsiębiorców niż poczta elektroniczna i telefony.

Wyjątkiem mogą być jedynie popularne w ostatnich latach, wspomniane wyżej pokazy i katalogi wysyłkowe niektórych producentów kosmetyków. Dla sprzedawców najcenniejszy jest konsument dobrze „sprofilowany”, o którym posiadają jak najwięcej użytecznych dla przygotowania oferty informacji, co wynika z faktu, że już wcześniej zawarł z nimi umowę.

Stąd, chociażby liczne SMS-y z ofertami operatorów sieci, ale też małych zakładów usługowych, a nawet restauracji (w przypadku, gdy kiedyś zamawialiśmy u nich jedzenie przez telefon). Te same zasady dotyczą rozsyłania ofert w formie newsletterów na adresy internetowe klientów. Kontakt ze znanym klientem jest dla przedsiębiorców o wiele cenniejszy niż rozsyłanie tzw. spamu „na ślepo”.

Na marketing bezpośredni zawsze musimy się zgodzić

Na „nagabywanie” za pomocą połączeń telefonicznych SMS-ów, czy maili zawsze musimy wyrazić  uprzednio wyraźną zgodę. Najlepiej, aby następowała ona na piśmie, choć warto jednocześnie wskazać, że Prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów stoi na stanowisku, że to przedsiębiorca musi wykazać, że był uprawniony, poprzez zgodę konsumenta na telefonowanie, wysyłanie SMS-ów czy maili z ofertami.

W innym wypadku naraża się on na odpowiedzialność administracyjną i odszkodowawczą. Wymóg uzyskania przez sprzedawcę zgody na kontaktowanie się z nami przy użyciu środków porozumiewania się na odległość w poprzednim stanie prawnym, tj. przed 25.12.2014 roku, wynikał z art. 6 ustawy o ochronie niektórych praw konsumentów oraz odpowiedzialności za szkodę wyrządzoną przez produkt niebezpieczny, gdzie ustawodawca wskazał, że posłużenie się telefonem, wizjofonem, telefaksem, pocztą elektroniczną, automatycznym urządzeniem wywołującym lub innym środkiem komunikacji elektronicznej w celu złożenia propozycji zawarcia umowy może nastąpić wyłącznie za uprzednią zgodą konsumenta.

Obecnie obowiązująca ustawa o prawach konsumenta, reguluje bardzo szczegółowo obowiązki informacyjne przedsiębiorcy, który już na początku kontaktu z konsumentem musi wskazać cel rozmowy lub wymiany wiadomości mailowych i esemesowych i uzyskać na nią zgodę drugiej strony.

Wspomniana ustawa odsyła także do znowelizowanej ustawy Prawo telekomunikacyjne, gdzie w art. 172 ust. 2 wyraźnie wskazuje się, że używanie telekomunikacyjnych urządzeń końcowych (czyli telefonów) dla celów marketingu bezpośredniego bez uzyskania zgody konsumenta jest zakazane.

Pamiętajmy wobec powyższego, że marketing bezpośredni może nieść korzyści również dla nas (przecież proponowane oferty rzeczywiście mogą być dla nas atrakcyjne), jednak za każdym razem wymagajmy od przedsiębiorcy sprecyzowania zasad, według których się nim posługuje. Gdy nie będziemy zainteresowani, po prostu odmówmy. Bezprawne jest również gorsze traktowanie tych klientów tego samego przedsiębiorcy, tylko ze względu na to, że nie zgodzili się, na objecie ich marketingiem bezpośrednim.

Wpis pochodzi z kategorii: